Jestem aktualnie na 25 równoleżniku na samym środku zatoki meksykańskiej, wiatr z południa o prędkości 77 km/h. Statek płynie z prędkościa 38km/h w kierunku południowym do miejscowości Cozumel. Trzęsie jak cholera. Lewo… prawo… lewo…prawo..Postanowiłem więc napisać : ,,jak jeść na statku żeby coś zjeśc”? Wydawałoby się , że jak jesteśmy na morzu to w jadalniach i restauracjach znajdziejmy dużo ryb czyowoców morza. A tu wręcz przeciwnie.. Jeden rejs trwa około tygodnia, statek zawsze wraca do portu macierzystego w Galvestone gdzie uzupełnia zapasy. Podczas tygodnia wyprawy , żadne jedzenie nie może się zepsuć , co oznacza, że należy albo dobrze je zakonserwować albo brać to co dłużej wytrzyma.. Jesteśmy w Ameryce.. czyli w kraju gdzie zostawiona bułka na stole przetrwa 3 wojnę i dalej będzie świeża. Tak jest też w przypadku jedzenia statkowego, wszystko jest naprawdę dobrze zakonserwowane i utylizowane, aby nie było żadnych bakterii powodujących rozstroje żołądkowe czy choroby układu pokarmowego. Carnival nie pozwoli sobie na złą reputację z prostych przyczyn jakimi są zatrucia pokarmowe.. No i dlatego właśnie warzywa, to same mrożonki, mięso również mrożone, pomidory takie jak zimą w biedronce. W bufecie dla załogi na deck 0 wybór jest dosyć duży, z gorszych rzeczy, frytki,hamburgery,pizza,smażone kurczaki,opiekane kiełbaski i kilka mniej i bardziej tłustych potraw. Z lepszego zła mamy do wyboru smażone ryby(zazwyczaj mintaje lub pangi, dwa razy trafiłem na łososia) chemiczną lodową sałatę , mrożone owoce, marchewkę, rzodkiewki , mrożone warzywa i czasem buraki. Codziennie to samo. Najlepszą rzeczą dla mnie to LODY CZEKOLADOWE. Jest maszyna i można samemu sobie nakładać ile się chce. Jedzenie dla gości w formie bufetu jest trochę lepsze w porównaniu ze stołówką dla załogi. Przy każdym bufecie jest kucharz który na miejscu przygotowuje potrawy (zazwyczaj na szybko smażone). Są też do wyboru bufety chińskie,kontynentalne,amerykańskie czy włoskie. Jest też na bieżąco wypiekana pizza która jest zrobiona tak jak powinno się robić pizzę czyli.. Ciasto cienkie,mozzarella, dużo sosu pomidorowego a potem do wyboru szynka, owoce morza albo prosta margaritta . Ciasto wkładane na krótki okres czasu do baaardzo gorącego pieca. No i jest super pizza;) Na szczęście na statku jest siłownia i to wszystko można spalić. W portach najlepiej w ogóle nic nie jeść, meksyk nie jest zbyt higienicznym miejscem i łatwo nabawić się niepotrzebnej choroby. Podsumowując , najlepiej będąc na statku być gościem i jeść tam gdzie goście a będąc tak jak ja muzykiem .. udawać , że się jest gościem i jeść tam gdzie goście, inaczej układ pokarmowy będzie się mocno rozwalniał.. Stay tuned. Robson
Kategorie: Muzyczne podróże
0 komentarzy