Powrót do domu.

Teraz już tak oficjalnie.. skończyłem kontrakt. Dotarłem do domu i odpoczywam od wakacji.  Ostatni dzień na statku to dzień stresu, pakowania się, ostatniego koncertu oraz spotkania z kolegami w  barze. W ten dzień również odebraliśmy ostatnią wypłatę z czego się najbardziej cieszyliśmy. Wszystkie ciuchy wyprane wcześniej spakowaliśmy do walizek. Cały dobytek 3 miesięcy został spakowany a gitary przygotowane na ostatni show w lobby.. (więcej…)

Honduras, Roatan – raj na ziemi

W ostatnim tygodniu kwietnia statek zacumował w porcie Mahogany na wyspie Roatan w kraju Honduras. Wyjść do portu udało się dopiero po generalnym drilu na statku. Pierwsze wrażenie.. raj na ziemi! Piękna natura, bogata roślinność i czysta turkusowa woda a do tego plaża z hamakami oraz barek z drinkami z widokiem na wzgórza.. Czego więcej potrzeba? (więcej…)

Port Manning.. czyli zakaz wychodzenia ze statku.

Texas… tutaj wszystko jest większe. Nawet kartki papieru w rozmiarze A4 są większe niż polskie A4. Drogi są szersze, samochody ogromne, jedzenia jest duuużo a ludzie są… potężniejsi. Hamburgery, frytki, pizza i cola tonami zamawiane są na statek. Nawet woda jest słodzona.. ale w tym wszystkim jest pewien pozytywny aspekt.. Wyobraźcie sobie,że w Polsce podchodzicie do kasy albo do okienka w urzędzie i Pani się Was pyta  ,,Dzień Dobry, jak Pan/Pani się dzisiaj czuje?” Sytuacja prawie nie do wyobrażenia. Na statku i generalnie w całym Texasie spotykasz kogoś i pytasz ,, How you doing?’’ Czasem nawet za dużo tej uprzejmości.. (więcej…)

Kajmany, Belize i przemyślenia statkowe..

Można by powiedzieć , że ten statek krąży bez celu.. Jak już dopłynie do portu to zawraca i tak w kółko. Można to porównać do życia niektórych ludzi, codzienna monotonność, brak zajęć, siedzenie w domu cały dzień przed telewizorem lub komputerem, niektórzy wybierają miejsce pod sklepem z piwem a niektórzy kupują flaszkę i upijają się w domu. Dlaczego? Może nie mają żadnego celu w życiu? Właśnie kończy się okres postu. (więcej…)

Sea Sun – drugi tydzień.

Wspomniane w poprzednim wpisie jedzenie i środki podtrzymujące jego świeżość odbiły się na mojej skórze w postaci ostrej pokrzywki.. Postanowiłem wybrać się do lekarza statkowego.  Aby dostać się do medical center muszę zejść 3 piętra w dół i iść jakieś 500 metrów prosto na decku 0.  Wizyta trwała 10-15 minut ( łącznie z okresem oczekiwania ) czyli jakieś 10% całego czasu jaki tracimy na wizyty u lekarza w Polsce. Dostałem 6 lekarstw.  Steryd Prednisone, Leki na alergie, osłonowe na żołądek, na noc antyhistaminowe, magnez oraz hydrokortyzon do smarowania..  Po przyjęciu wszystkich na raz według zalecenia lekarza moje ciało świeciło w nocy sterydami. (więcej…)

Jedzenie na statku

Jestem aktualnie na 25 równoleżniku na samym środku zatoki meksykańskiej, wiatr z południa o prędkości 77 km/h. Statek płynie z prędkościa 38km/h w kierunku południowym do miejscowości Cozumel. Trzęsie jak cholera. Lewo… prawo… lewo…prawo..Postanowiłem więc napisać :  ,,jak jeść na statku żeby coś zjeśc”? Wydawałoby się , że jak jesteśmy na morzu to w jadalniach i restauracjach znajdziejmy dużo ryb czyowoców morza. A tu wręcz przeciwnie.. (więcej…)

Port Progresso – meksykańska bieda

 

17 lutego statek Carnival Magic zacumował w porcie Progresso w środkowym Meksyku.  Upalny dzień, ponad 35 stopni w cieniu, zero chmury na niebie. 6000 osób ze statku wyszło zwiedzać  miasteczko. Nam również udało się wyjść i przez niecałe dwie godziny zobaczyliśmy wszystko. Statek dokuje 5 km od brzegu i jedyną możliwością dostania się do miasteczka jest autobus lub taxi. Autobusy wyglądają tak jakby nigdy nie były nowe. Dosłownie złożone z przypadkowych części blacharskich. Powybijane okna,zardzewiała blacha i niemiły zapach w środku. Autobusikiem dojechać było można do centrum miasteczka. Po wyjściu ukazała się bieda jaka panuje w Meksyku. (więcej…)